Każda młoda para marzy o tym, aby ich sesja ślubna odbyła się w jakimś wyjątkowym, oryginalnym miejscu. Często widuje się brnącą przez plażę pannę młodą w białej sukni. Nikogo nie dziwią już nawet zdjęcia ślubne na którymś z najwyższych polskich szczytów górskich. Jaki powinien być plener do takich zdjęć? Przede wszystkim nie ma sensu prześciganie się. Nie musimy wybierać ciekawszego miejsca niż nasi znajomi. Najważniejsze przecież są uczucia pokazane na fotografiach ślubnych. Tło nie jest w stanie ich zmienić. Dobrym pomysłem jest wybranie miejsca bliskiego naszym sercom. Może to być las, po którym często wspólnie spacerowaliśmy lub park, w którym spotkaliśmy się po raz pierwszy. Oczywiście, jeśli oboje kochamy morze to nic nie stoi na przeszkodzie zrobić sobie sesję na plaży. Nie ma jednak sensu wspinać się na wysoki szczyt, jeśli nie lubimy gór, a chcemy tylko zaimponować innym. Jeśli decydujemy się na sztuczne tło, powinniśmy wybrać takie, które będzie bardzo naturalne i subtelne Nie udawajmy, że wyjechaliśmy na Hawaje.
Była to już druga edycja Festiwalu Muzyki Elektronicznej, pierwsza z udziałem Jeffa Millsa była ogromnym sukcesem. Było to połączenie dwóch niezwykłych wydarzeń muzycznych mających na celu promocję zarówno utalentowanych artystów jak i różnych stylów muzycznych.
Tym razem fani muzyki klubowej, których przybyło ponad 7000 osób, mieli do dyspozycji ponad 8000 m2 powierzchni, na której mieściło się pięć scen muzycznych. Scena główna jak zawsze mieściła się w Hali Najwyższych Napięć. Jak przystało na taką imprezę nie brakowało gwiazd polskiej sceny klubowej. Na pięciu scenach można było podziwiać takich uznanych artystów jak: Jacek Sienkiewicz, Extase, Seed, Angelo Mike, Wrath Child, Chris Da Break, Sonic Trip, Perez, Chevy, Matush, Glasse, Bert, Sebastian, a także wielu młodych dobrze zapowiadających się muzyków: jak chociażby: Dan, Mike Polarny, Niewinni Czarodzieje czy Lezbend .
Z polskich filmów fantastycznych najlepiej jak dotąd udawały się komedie. Czyżby kinowa fantastyka w polskim wydaniu warta była jedynie śmiechu?
Filmy fantastyczne często stają się zjawiskami otoczonymi swoistym kultem. Twórcy Matriksa, Władcy Pierścieni czy Gwiezdnych wojen nie mają fanów, tylko wyznawców. Pokazy Mad Maksa i Willow w dalszym ciągu przyciągają do kin rzesze widzów. W Polsce statusu filmu kultowego doczekała się chyba tylko Seksmisja Juliusza Machulskiego (1983). To jedyny rodzimy film fantastyczny, który choć emitowany jest w telewizji z częstotliwością Potopu, to i tak zapewnia oglądalność porównywalną tylko z transmisjami skoków na Wielkiej Krokwi.
Równie udany jest Przekładaniec Andrzeja Wajdy z 1968 roku według scenariusza Stanisława Lema. Ta krótkometrażówka pokazuje przyszłość przez pryzmat kodeksu cywilnego. Ryszard Fox (Bogumił Kobiela) to kierowca rajdowy, który często ulega groźnym wypadkom. Jednak rozwinięta transplantologia za każdym razem jest w stanie pozbierać go do kupy (dosłownie i w przenośni), a w razie potrzeby dosztukować brakujące elementy z resztek ofiar, które nie przeżyły katastrofy. Powstaje jednak problem prawny kim właściwie jest składający się w coraz większym stopniu z cudzych kończyn i organów Ryszard Fox?
Dobre recenzje zbierała też Hydrozagadka Andrzeja Kondratiuka (1970), surrealistyczny pastisz opowieści o komiksowych superbohaterach. Solennie przestrzegający zasad BHP detektyw-hydrolog As (Jerzy Nowak) tropi demonicznego Doktora Plamę (Zdzisław Maklakiewicz), który ukradł całą wodę z warszawskich kranów.
Warto wspomnieć także o Rękopisie znalezionym w Saragossie Wojciecha Jerzego Hasa (1964), awanturniczej komedii płaszcza i szpady, w której aż roi się od fantastycznych motywów. Adaptacja oświeceniowej powieści Jana Potockiego to historia o młodym kapitanie gwardii króla Hiszpanii Alfonsie van Worden (Zbigniew Cybulski) podróżującym samotnie przez dzikie góry Sierra Morena. W drodze wda się on w znajomość z mauretańskimi księżniczkami, co wplącze go w rozgrywkę pomiędzy tajemniczym Kabalistą i Świętą Inkwizycją.
Czy zatem tylko niepoważne podejście do fantastyki zapewniało twórcom poważny sukces? Można by zaryzykować potwierdzenie tej teorii. Można by, gdyby nie Piotr Szulkin. To jedyny polski reżyser, który na dłużej zajął się kręceniem fantastyki. Kondratiuk, Wajda czy Machulski traktowali ją raczej eksperymentalnie i przede wszystkim instrumentalnie. Pod fantastycznym płaszczykiem wyśmiewali PRL-owską codzienność. Szulkin w swoich filmach tworzył światy znacznie straszniejsze od rzeczywistości. W Golemie (1979) pokazywał Ziemię wyniszczoną wojną atomową, gdzie ze zdegenerowanych jednostek tworzy się od nowa pełnowartościowych obywateli. W nawiązującej do prozy Herberta G. Wellsa Wojnie światów następnym stuleciu (1981) przestrzega przed wszechwładnością telewizji, która jest w stanie zatuszować nawet inwazję obcej cywilizacji. Kolejny film Szulkina O-bi, o-ba. Koniec cywilizacji (1984) to opowieść o resztce ludzkości, która przetrwawszy wojnę atomową w walącym się betonowym schronie, czeka na lądowanie cudownej arki mającej przynieść ratunek. Swoisty cykl zamyka Ga, ga. Chwała bohaterom (1985). Skazaniec Scope z ogarniętej brutalnością i przemocą Ziemi przybywa na zamieszkałą przez pokojowo nastawioną część ludzkości planetę Australia–458. Tu, jak się okazuje, ma do wykonania tajemnicze zadanie.
Niestety filmy Piotra Szulkina to jedyne przypadki poważnych filmów fantastycznych, które się polskim twórcom udały. Nakręcony na podstawie opowiadania Rozprawa Stanisława Lema i w koprodukcji z ZSRR Test Pilota Pirxa Marka Piestrzaka (1978) nie spodobał się ani krytykom, ani widzom, ani nawet samemu Lemowi. Piestrzakowi nie powiodła się także próba nakręcenia rodzimego horroru. Z opowieści o klątwie zaniedbanej żony czarownicy (Wilczyca 1982) wiało kiczem znanym z amerykańskich filmów klasy C. Grobowce, srebrne kule i samotny dwór zamiast straszyć, raczej rozbrajały.
Szamanka Andrzeja Żuławskiego (1996) była tak fatalna, że najlepiej będzie po prostu litościwie o niej zapomnieć.
Duże nadzieje wiązano z Wiedźminem Marka Brodzkiego (2001). Proza Andrzeja Sapkowskiego to właściwie gotowy scenariusz filmowy. Ku powszechnemu zdziwieniu obraz zrobił totalną klapę. Fakt, że scenarzysta Michał Szczerbic tuż przed premierą wycofał swoje nazwisko z czołówki, pozwala domyślać się, że największy wpływ na końcową wersję filmu mieli przede wszystkim producenci.
Nie udał się także zrealizowany w koprodukcji z Japończykami Avalon (2001) z Małgorzatą Foremniak w roli głównej. Wyreżyserowany przez znanego na całym świecie twórcę anime (m.in. Ghost In The Shell) Mammoru Oshiego film urzekał futurystyczną scenografią, świetnymi zdjęciami i znakomitymi efektami specjalnymi. Jednak zajęci stroną techniczną niezwykle skrupulatni Japończycy najwyraźniej tylko przez przeoczenie nie napisali scenariusza. Na Avalon przyszło w Polsce do kin mniej ludzi niż na szesnaste urodziny mojej młodszej siostry.
Z polskim filmem fantastycznym nigdy nie było fantastycznie. Niestety z roku na rok jest z nim coraz gorzej. Problem jak zwykle leży głównie w pieniądzach. O ile w latach 70. i 80. pozbawione praktycznie efektów specjalnych obrazy Piotra Szulkina mogły spodobać się szerszej publiczności, o tyle teraz bez ogromnego budżetu nie da się nakręcić filmu, który przy hollywoodzkich superprodukcjach nie wypadłby blado. Boleśnie przekonali się o tym choćby autorzy Wiedźmina.
Od kilku lat znana jest propagowana akcja wśród miłośników książek „podaj dalej”. Dość drogie książki zamiast przetrzymywać w zakamarkach swoich bibliotek można przekazać dalej, by inni również mieli szansę z nich korzystać. Od czasów kiedy sieć internetowa stała się ogólnie dostępna, każdy ma szansę bez dużych nakładów finansowych zdobywać poszukiwane pozycje książkowe i czytać je bezpośrednio z monitora komputera. Ebooki to idealny sposób, z którego korzysta ciągle rosnąca grupa użytkowników sieci. Książki elektroniczne można bez problemu znaleźć na stronach specjalnych serwisów internetowych. Większość z nich poleca internautom wiele pozycji książkowych bez dodatkowej opłaty. Nawet koszt udostępnienia najbardziej cennej a także poszukiwanej pozycji książkowej jest zdecydowanie mniejszy w porównaniu do oferty klasycznej księgarni. Internauci, którzy wolą czytać z kartek a nie z monitora swojego komputera mogą jedynie dla własnego użytku wydrukować udostępniony przez serwis tekst. Wielu użytkowników sieci, zanim zdecyduje się na kupno tradycyjnej pozycji książkowej lub udostępnienie ebooka ma szansę bez wymaganej opłaty przeczytać zamieszczony w Internecie fragment i przekonać się czy jest interesujący. Obok serwisów udostępniających książki w formie elektronicznej dużą popularnością cieszą się również księgarnie internetowe.
Nowoczesna biblioteka na miarę współczesnych czasów to nie ogromne pomieszczenie magazynowe z dziesiątkami regałów klasycznych książek papierowych ale biblioteka online, która oferuje swoim czytelnikom setki pozycji książek w formie ebooka. Coraz więcej wydawnictw obok klasycznej produkcji poszerza swoją ofertę o książki elektroniczne. Na polskim rynku zaczęły pojawiać się również wydawnictwa, dla których ebooki stanowią jedyną ofertę. Do niedawna zainteresowani tego rodzaju usługą użytkownicy mogli korzystać za niewielką opłatą z udostępnienia treści wybranej pozycji książkowej, odwiedzając jedynie specjalne serwisy internetowe.
Dziś większość bibliotek zamiast magazynować kolejne pozycje książkowe poszerza swoją ofertę o ebooki. Z tego rodzaju usług korzystają najczęściej młodzi ludzie, dla których obsługa urządzeń przystosowanych do ich odczytu nie przysparza trudności. Niestety osoby starsze nie zawsze są przekonane do elektronicznej treści i w dalszym ciągu wybierają klasyczne czyli papierowe egzemplarze. Marzeniem współczesnego bibliotekarza jest posiadanie bogatej oferty nowoczesnych książek elektronicznych, których magazynowanie ogranicza się jedynie do posiadania odpowiedniej bazy danych i które nie wymagają specjalnej pielęgnacji a ponadto nie zużywają się tak jak papierowe.
Komputer i Internet wcale nie uczyniły z nas wtórnych analfabetów, jak ponuro wieszczyli przeciwnicy wszelkich nowoczesnych technologii – lecz całkiem przeciwnie – dzięki nim czytamy i dowiadujemy się tak naprawdę więcej niż kiedykolwiek. Bardzo popularne stały się także audiobooki, które kochają osoby często podróżujące, ponieważ mają poczucie dobrze spędzonego czasu w samochodzie, gdy puszczą sobie płytę z nagraniem interesującego ich utworu literackiego lub włączą nagranie z mp3 (bo istnieje możliwość ściągnięcia pliku zawierającego audiobook i zapisu na tym przenośnym urządzeniu). Można też puścić nagrane bajki dziecku i wtedy jest spora szansa, że nasz uroczy maluch skupi się na opowiadaniu zamiast ciągle nas informować, że mu się nudzi i dopytywać, kiedy wreszcie dotrzemy na miejsce.
Są osoby, które uwielbiają zaczynać dzień od zakupienia w kiosku ulubionej gazety, którą potem czytają w wolnej chwili i tak dowiadują się, co się dzieje na świecie i w danym mieście. Jednak rośnie rzesza osób sięgających po nowoczesną formę czytania gazet i magazynów. Eprasa istnieje dzięki komputeryzacji i powszechnemu dostępowi do Internetu. Jej zwolennicy podkreślają, że nie muszą już szukać gazety po całym mieście (często zdarza się, że w kilku kioskach w jakich pytamy o dany tytuł, albo jeszcze go nie ma, albo już został wykupiony), mają ją dostępną zawsze a nawet mogą sięgnąć po numer, którego już dawno nie ma w sprzedaży, ale jeszcze jest w archiwum strony internetowej. Ponadto możemy także zamówić prenumeratę elektroniczną wybranej pozycji prasowej, która jest zwykle o kilka, kilkanaście – a w niektórych przypadkach nawet kilkadziesiąt procent tańsza, niż jej papierowy odpowiednik.
Obecnie, jeśli chcemy zapoznać się z treścią jakiegoś utworu literackiego, to mamy kilka możliwości do wyboru, a nie tak jak kiedyś, gdy byliśmy skazani tylko na papierową książkę. Chętnie sięgamy więc po audiobooki, zwłaszcza że często czytane są przez znanych i bardzo lubianych aktorów, którzy do danego utworu wnoszą także część siebie i swoich zawodowych umiejętności, dzięki czemu dane książki audio stają się jeszcze bardziej interesująca niż byłyby, gdybyśmy czytali dane utwory samodzielnie.