Czy ktoś chodzi do teatru?

Zainteresowanie kulturą i sztuką wśród Polaków utrzymuje się od kilkunastu lat na dość niskim poziomie. Ostatnie badanie sondażowe CBOS` u potwierdza powyższą tezę. Aż 40% naszych rodaków nie przeczytało w roku 2014 nawet jednej książki, a jedynie 19% wybrało się przynajmniej raz do teatru. Niestety, daleko nam jeszcze do standardów zachodnich. I nie do końca wytłumaczeniem będzie zła sytuacja ekonomiczna wielu polskich rodzin, gdyż seanse filmowe przyciągają więcej osób, mimo że ceny biletów również nie należą do najniższych. Brak wolnego czasu czy też utrudnienia z dojazdem także nie stanowią dobrej wymówki.

Co ciekawe, jednocześnie widoczny jest duży wzrost ilości scen prywatnych, które o dziwo, na brak widzów narzekać za bardzo nie mogą. To niewątpliwie bardzo dobra tendencja, gdyż teatry prywatne wzbogacają pejzaż kulturalny i dają większe możliwości wyboru dla teatromanów. Należy mieć jedynie nadzieję, że problemy finansowe związane z utrzymaniem prywatnych scen, o czym niejednokrotnie mówiła pani Krystyna Janda czy pan Michał Żebrowski , nie spowodują zniechęcenia wśród założycieli i dyrektorów tychże teatrów.

Na pewno bardzo istotny jest wybór repertuaru. Widać wyraźne zapotrzebowanie na, dość lekkie w swej formie sztuki dające przede wszystkim widzom rozrywkę, śmiech i wytchnienie. Magnesem przyciągającym bywają także aktorzy, znani głownie z seriali. Coraz częstszym zjawiskiem jest więc chodzenie do teatru na konkretnego aktora, aby na żywo zobaczyć osobę widzianą w cotygodniowym odcinku jakiegoś popularnego serialu telewizyjnego. Starzy teatromani mogą się oburzać, ale chyba nie ma o co. Tak naprawdę, nieważne, z jakiego powodu ludzie przychodzą do teatru. Trzeba się cieszyć, że przynajmniej te 19% raczyło obejrzeć choć jedno przedstawienie i liczyć na wzrost ilości ludzi pragnących posmakować magii teatru i poczuć specyficzny zapach i klimat teatralnej sceny.

W kontekście powyższych słów na temat repertuaru, warto jednak zauważyć pewną niepokojącą tendencję. Mianowicie, sztuki wymagające głębszej refleksji stanowią ledwie tło dla spektakli teatralnych lekkich, łatwych i przyjemnych. Dobrze byłoby, gdyby sami twórcy teatralni trochę odważniej edukowali swoich widzów i częściej decydowali się trudniejsze w odbiorze przedstawienia. Wydaje się, że jest publiczność oczekująca na tego typu sztuki. Owszem, nieliczna, ale i takich wyrafinowanych teatromanów należy dopieścić.